Aktualności

Psycholog rozmiłowany w człowieku

Choć sam był psychologiem, zarzucał psychologom formalizm, bezduszność i brak gotowości do zajmowania się „brudnymi sprawami”, jak nazywał sprawy ludzi uzależnionych, zagubionych, niechcianych, żyjących na marginesie życia, czasem w sensie dosłownym brudnych, zaćpanych, zaniedbanych. Trudno dziś stwierdzić czy był tak surowy w ocenie swoich kolegów, czy w taki sposób pokazywał inny od ogólnie przyjętego sposób bycia z człowiekiem w potrzebie. Miał, zwłaszcza w pierwszych latach swojej pracy z narkomanami, poczucie osamotnienia i niezrozumienia wśród tak zwanych fachowców. Twierdził, że jego działania i sposób pracy nie zjednują mu zwolenników.

O profesjonaliźmie i skuteczności
Rzadko mówiono o nim jako o psychologu, pedagogu czy terapeucie. Był po prostu Kotańskim. Zdarzało się, że do Jego imienia dodawano niezbyt życzliwe określenia. Prowokował tym, co mówił. Prowokował tym, co robił. Zachowywał się nieprofesjonalnie, ale skutecznie pomagał. Profesjonaliści niewiele mu wybaczali, ludzie potrzebujący, którym pomagał, wybaczali mu wszystko.
Z biegiem lat coraz jaśniej artykułował swoje poglądy, coraz wyraźniej wyznaczał kierunek swojej zawodowej drogi, choć obraziłby się pewnie, gdyby usłyszał, że ta droga to zawodowy kierunek. Wolał mówić o posłannictwie, o misji do spełnienia, o zadaniach wytyczanych przez sens ludzkiej egzystencji. Stworzył jeden z największych na świecie systemów pomocy osobom uzależnionym i unikalny w swojej koncepcji system wychodzenia z bezdomności. Zajęty coraz to nowymi pomysłami, tworzący coraz to nowe ośrodki, centra, domy nie miał zbyt dużo czasu, aby swoją koncepcję spisać w sposób uporządkowany. Napisał kilka książek, artykułów i broszur, gdzie wyrażał swoje poglądy. Jego prace nie miały zazwyczaj naukowego charakteru, stanowiły raczej wyznania człowieka, który pozostawał z ludźmi w potrzebie.
Odszedł nagle i za wcześnie. Tłumy żegnających go ludzi stały się świadectwem jego wyjątkowości i to w znaczeniu tak ludzkim, jak i zawodowym. Dla wielu ludzi zajmujących się pomaganiem działania Marka Kotańskiego nie dawały się ująć w żadne ramy, często żadne profesjonalne standardy nie pasowały do tego co robił. Jednak skuteczność, konkretny, mierzalny sukces jego poczynań zawodowych stają się dzisiaj swoistym wyzwaniem lub, jak kto woli, prowokacją dla wszystkich zainteresowanych efektywną pomocą psychologiczną.
O człowieku

Swoje poglądy na człowieka wypowiadał znacznie częściej niż poglądy na temat metod i sposobów prowadzenia terapii. „Ta fantastyczna wiara w pokłady dobra i wielkich możliwości tkwiących w każdym człowieku, bez względu na to kim jest w obecnej chwili, pozwala mi zawsze głęboko i szczerze wierzyć, że tym razem na pewno się uda” (Kotański, s. 17). W tym lapidarnym sformułowaniu wyraża Marek Kotański sedno swoich poglądów na człowieka. W kreślonym przez niego wizerunku człowiek jest z natury dobry i silny, ale także słaby, omylny i błądzący. Nawet gdy jest na dnie, upadł bardzo nisko, stoi na krawędzi, ma zawsze szansę się podnieść, odrodzić, zacząć od nowa. Naszym zaś obowiązkiem, jako ludzi, jest nie pozostawać obojętnym na ból i cierpienie drugiego człowieka, na jego nieszczęście i krzywdę.
To co warto podkreślić, a co wydaje się być istotne z punktu widzenia terapeuty, to przekonanie, że każdy człowiek nie tylko ma szansę się zmienić, naprawić samego siebie i swoje życie, ale także to, że na tę szansę zasługuje. Właśnie przekonanie, że nie ma ludzi, których można uznać za całkowicie przegranych, pozbawionych perspektyw i nadziei, umiłowanie człowieka takim jakim jest, uznanie jego wyjątkowości i szacunek dla tajemnicy, jaką w sobie nosi, wydaje się wyznaczać profesjonalną drogę Marka Kotańskiego.
Poglądy Kotańskiego dotyczące człowieka mają mocny grunt w etyce i filozofii chrześcijańskiej. Jedną z miar postawy chrześcijańskiej wobec drugiego człowieka jest stosunek do ludzi cierpiących, chorych, nieszczęśliwych, będących na marginesie życia społecznego. Sens miłosierdzia tkwi w akcie czynienia dobra – dobra rozumianego nie tylko jako działanie mające za cel poprawę czyjegoś położenia, pochylenie się nad ludzkim nieszczęściem, nieobojętność na ból czy cierpienie innych, ale przede wszystkim jako stosunek do drugiego człowieka pozbawiony oceny moralnej, stosunek wyrażający się w umiłowaniu człowieka ułomnego, w pokładach ufności i nadziei, w tolerancji i zrozumieniu ludzkich słabości.
Dawał zresztą Kotański niejednokrotnie wyraz swojej postawie wobec człowieka w potrzebie uznając za swoją powinność kreowanie rzeczywistości według zasad wyznawanej filozofii. Pewnie dlatego nigdy nie mówił o pracy z drugim człowiekiem, lecz o byciu z drugim człowiekiem. Pewnie dlatego w ludziach zepchniętych na margines widział istoty godne najwyższego szacunku; nie miał dylematów komu należy pomagać, a komu nie. Pewnie dlatego w ludziach pozbawionych nadziei wyzwalał z łatwością ukryte pokłady dobra, możliwości i energii. Był pomocnym człowiekiem, bo wartości, które uznawał, stanowiły nie o jego profesjonalizmie, ale o jego najgłębiej rozumianym człowieczeństwie. Natomiast jego człowieczeństwo stało się niepodważalnym filarem jego profesjonalizmu.
O uzależnieniach
Swoją zawodową drogę rozpoczynał Marek Kotański od pracy z osobami cierpiącymi na psychozy i nerwice, a zaraz później pracował z alkoholikami. Z narkomanią zetknął się po raz pierwszy w szpitalu psychiatrycznym w 1974 roku. I chociaż to właśnie narkomania stała się głównym zainteresowaniem zawodowym Kotańskiego, nigdy nie pokusił się o jednoznaczne określenie uzależnienia od narkotyków. W swojej książce „Sprzedałem się ludziom” pisze: „Narkomania jest naprawdę określeniem okrutnego w swej wymowie stanu duszy i ciała człowieka, który nie potrafi żyć we współczesnym świecie, wymagającym bezwzględnego przystosowania się do napięć, konfliktów, szczurzego wyścigu, którego upragnionym końcem ma być za wszelką cenę sukces” (Kotański s. 15).
Takie rozumienie narkomanii, choć emocjonalne i osobiste, bliskie jest definicjom podawanym przez Światową Organizację Zdrowia czy podręczniki dotyczące klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Jednak w definicji WHO i podręcznikach diagnostycznych zamiast określenia narkomania używa się terminów uzależnienie, uzależnienie lękowe czy zespół uzależnieniowy oraz generalnie mniejszy niż u Kotańskiego kładzie się nacisk na znaczenie czynników zewnętrznych w powstawaniu uzależnienia.
Kotański uznaje fakt, że narkomania jest chorobą duszy i ciała, ale wyprowadza z tego faktu zasadniczo inne przesłanki dla sposobów traktowania ludzi uzależnionych i stosowanych form terapii. Po pierwsze, przyjmuje on, iż osoba przyjmująca narkotyki nie jest winna swojej choroby, że człowiek uzależniony jest człowiekiem cierpiącym i potrzebującym pomocy. Po drugie, uznając wieloaspektowość uzależnienia, odwołuje się do wielorakich źródeł pomocy.
Dodaje do suchych medycznych i psychologicznych faktów, określających i wyjaśniających narkomanię, element głęboko filozoficzny – nie osądza, głęboko współczuje, w jakimś sensie usprawiedliwia i rozumie tę słabość człowieka. Co więcej, źródeł „zapadania” na narkomanię upatruje w dużej mierze w warunkach psychospołecznych człowieka, w jego najbliższym otoczeniu i w społeczeństwie jako takim. Może właśnie dlatego z taką żarliwością ma odwagę prowokować społeczeństwo, żądać pewnego rodzaju społecznego zadośćuczynienia. Jego słynny tytuł „Ty zaraziłeś ich narkomanią” jest wyrazem zdecydowanego odwoływania się do sumienia i refleksji zbiorowej bardziej niż do medycznych czy psychologicznych paradygmatów.
O pomaganiu, wychowaniu i terapii
Na temat pomagania ludziom uzależnionym, bezdomnym, pokrzywdzonym przez los, chorym i samotnym Marek Kotański powiedział i napisał chyba najwięcej. Najbardziej precyzyjnie opisał też metody oddziaływań terapeutycznych w stosunku do osób uzależnionych. Jak sugerują tytuły jego prac: „Daj siebie innym” czy „Sprzedałem się ludziom”, pomaganie jest swoistego rodzaju relacją między potrzebującym i pomagającym. Jest to relacja bliska, oparta na pokorze wobec losu drugiego człowieka i szczerej gotowości towarzyszenia drugiemu człowiekowi w potrzebie.
Pomoc drugiemu człowiekowi to dla Kotańskiego najprostszy paradygmat dobrego samarytanina. Wierny zasadom moralnym zawartym w filozofii chrześcijańskiej pomoc tę traktuje w kategoriach normatywnych. Człowiek ma prawo do pomocy, a my, jako ludzie, mamy obowiązek niesienia pomocy tym, którzy tej pomocy potrzebują. Pod koniec życia Marek Kotański coraz częściej nawoływał do czynienia dobra poprzez fakt dawania siebie innym. „Dawanie siebie” traktował jako przejaw wrażliwości moralnej, cnotę przyzwoitego człowieka, wartość samą w sobie, której nie można się sprzeniewierzyć.
Pomoc drugiemu człowiekowi nie polega, zdaniem Kotańskiego, na wrzucaniu grosza do czapki żebraka, ale na okazaniu mu zainteresowania i szacunku, na odkrywaniu możliwości i szans poprawy jego sytuacji. Rozmawiał z ludźmi bezdomnymi, w sposób niebudzący wątpliwości okazywał im sympatię i życzliwość. Taka postawa przywraca ludziom potrzebującym pomocy godność, tym samym zwiększając ich motywację do zmiany własnego losu.
O dobrym terapeucie
Osobom, które chcą nieść pomoc innym, stawiał Kotański niezwykle wysokie wymagania. Uznawał, że człowiek, który pomaga, pracuje głównie sobą. Dlatego, jeśli chce dawać siebie innym, musi najpierw wiedzieć, co może innym ofiarować, czyli rozpoznać własny potencjał jako warunek skutecznego pomagania. Dobry terapeuta to człowiek autentyczny, otwarty na siebie i innych, życzliwy ludziom, empatyczny i rozumiejący, bezwarunkowo akceptujący ludzi. Kotański dodaje jeszcze, że pokorny, czyli taki, który stawia sobie pytania o prawo do ingerencji w ludzką osobowość, o słuszność wyborów, o prawo decydowania o losach innych ludzi.
Jego postawa w stosunku do podopiecznych czy pacjentów jest dowodem silnego, prawdziwego uczucia miłości bliźniego. W imię tej miłości (koniecznie, zdaniem Kotańskiego, jasno i wyraźnie komunikowanej pacjentowi) ustanawia on specyficzny rodzaj relacji z pacjentem. Po pierwsze, czuje się upoważniony do niezgody na narkomanię, daje sobie prawo do ostrej, bezkompromisowej walki o życie człowieka, do dokonywania za człowieka słabego wyborów, do dyrektywnego sposobu bycia z człowiekiem potrzebującym.
Po drugie, relacja z pacjentem oparta na miłości jest wzorem relacji ojca z dzieckiem – „stawiam ci wymagania, zakreślam granice możliwego, bo cię kocham, nie mogę zgodzić się na wiele rzeczy, gdyż walczę z tobą o ciebie samego, o twoje życie” – tak wydaje się uzasadniać Marek Kotański swoją bezwzględną walkę o człowieka.
O miłości i surowości
Postawa wobec drugiego człowieka w potrzebie, zwłaszcza uzależnionego, jest ważniejsza niż stosowanie określonych metod czy technik terapeutycznych. Innymi słowy – miłość upoważnia do mówienia, że wie się lepiej, do pokazywania swojej siły (co zupełnie nie przystoi terapeutom reprezentującym inne szkoły terapeutyczne), do ostrych bezkompromisowych zachowań wobec pacjenta. Dlatego tak wiele emocji wzbudzały stosowane przez Kotańskiego metody oddziaływań terapeutycznych, zwłaszcza te niezwykle surowe i bezwzględne.
Zarzucano nawet Kotańskiemu nie tylko brak profesjonalizmu, ale także brak poszanowania podstawowych praw człowieka. Z perspektywy czasu okazało się, że Jego drapieżność w kontakcie terapeutycznym jest skuteczna, a technika, którą z takim artyzmem posługuje się, to technika konfrontacji – jedna z najbardziej skutecznych technik stosowanych w społecznościach terapeutycznych.
Następcy Kotańskiego okazywali się miernymi naśladowcami stosując te same sposoby oddziaływania bez niezbędnego uczuciowego zaplecza. Na surowość wymagań, czy bolesną konfrontację mogą pozwolić sobie bowiem tylko ci terapeuci, którzy głęboko i prawdziwie potrafią okazywać uczucia i budować opartą na prawdziwych więziach relację terapeutyczną. Postawa terapeuty Kotańskiego jest równocześnie postawą rodzica. Rodzica kochającego i w imię tej miłości stawiającego granice swobody i wolności dziecka. Ale także rodzica wychowującego w duchu jasnych wartości moralnych, rodzica rozumiejącego i sprawiedliwego.
O wychowaniu
Screenshot_202
W procesie wychowania najważniejszy jest autentyczny kontakt z młodym człowiekiem. „Wychowanie to nie manipulowanie przez system nakazów i zakazów. Nic ponad danie siebie młodzieży nie da się zrobić. Im bardziej autentyczni będziemy w wychowaniu, im więcej damy z siebie samych, tym większe osiągniemy efekty w postaci zmian w jej zachowaniu, poglądach, stałych nastawieniach” (Kotański, s.19).
Idea traktowania młodych ludzi jako odpowiedzialnych za swoje życie partnerów, wiara w możliwości twórcze człowieka i jego nieograniczone możliwości stały się fundamentem profilaktyki uzależnień oraz systemu terapeutycznego Monaru. Sam Kotański często używał określenia pedagogika Monaru, kładąc nacisk na fakt, iż proces wychodzenia z narkomanii jest nie tylko przewartościowywaniem dotychczasowego życia narkomana, procesem świadomej zmiany, ale także procesem wychowawczym, w którym lansowane są określone wzorce moralne, panują określone jasno zasady i normy. Jest to zamierzone kształtowanie określonych wartości i postaw.
O wspólnocie
Funkcjonujący od ponad dwudziestu lat monarowski system pomocy uzależnionym jest jednym z największych systemów tego typu na świecie. Terapia stacjonarna osób uzależnionych odbywa się w ośrodkach, a główną metodą stosowaną w terapii jest metoda społeczności terapeutycznej. Tworząc ośrodek w Głoskowie Marek Kotański rozpoczął ruch społeczności terapeutycznych. Początkowo społeczność ośrodkowa była przede wszystkim wspólnotą ludzi dotkniętych narkomanią. Fakt mieszkania pod wspólnym dachem zmuszał ludzi do współdziałania i wzajemnej pomocy, ilość i jakość codziennych kontaktów była przedmiotem analiz oraz okazją do wspólnego grupowego uczenia się. To właśnie w grupie ludzi „jadących na tym samym wózku” upatrywał Kotański szansę przezwyciężenia nałogu.
Zdaniem Kotańskiego, jedynie grupa ludzi z podobnymi problemami jest w stanie zmobilizować się nawzajem do pracy nad sobą. Chociaż sam Kotański był silnym liderem, uważał, że terapeuci powinni stać na obrzeżach społeczności – być przede wszystkim ludźmi podtrzymującymi wiarę i nadzieję, że człowiek może się zmieniać. Metoda społeczności terapeutycznej uznawana jest obecnie za jedną z najbardziej skutecznych metod leczenia osób uzależnionych. Polska nauka o psychoterapii zawdzięcza ją Markowi Kotańskiemu.
Jolanta Łazuga-Koczurowska
Skrót artykułu z Psychologii Jakości Życia 2002 tom 1 nr 2 (7-18), pełna wersja jest dostępna tutaj.