Spojrzenie w lustro – wywiad z neofitą
Kiedy zapytaliśmy Alana neofitę MONARU czy zgodziłby się opowiedzieć o drodze przez uzależnienie odpowiedział natychmiast – tak. Ma 20 lat i przed sobą wiele planów. Każdy chciałby mieć jego entuzjazm i pasję, ale nie zawsze tak było, bo narkotyki wytrąciły go z orbity jak tysiące dzieciaków na całym świecie.
Alan, czym jest dla ciebie szczęście, wolność, miłość? Myślałeś o tym kiedyś?
Według mnie są to uczucia najwyższe, nadające sens mojemu istnieniu. Według mnie są to wartości, którymi naprawdę powinniśmy się kierować.
To w takim razie czym był dla ciebie narkotyk i po co brałeś?
Hmm. Na początku narkotyk służył mi jak rozrywka, potem stał się codziennym rytuałem polegającym na takim schemacie: zdobyć, zażyć, ponownie zdobyć i zażyć, ale też zapewniał mi akceptację wśród rówieśników.
Kiedy pierwszy raz „coś” zażyłeś i co to było?
Zaczęło się od picia alkoholu w wieku 13 lat, co w końcu skończyło się na komisariacie policji. Przestraszyłem się, że otrzymam nadzór kuratora po tej całej sytuacji. Trzy miesiące było spokoju, moi nowi znajomi wpadli na pomysł, aby zamiast alkoholu zapalić marihuanę. Nie zastanawiałem się długo, w końcu chciałem być taki jak oni. Paliliśmy sporadycznie, z czasem coraz częściej. Później zamieniło się to na palenie w weekendy, aż w końcu wolałem chodzić ćpać dopalacze do kolegi zamiast chodzić do szkoły. Dopalaliśmy się tak przez dwa miesiące, aż w końcu pierwszy raz spróbowałem czegoś pobudzającego z tamtych specyfików. Już od pierwszego razu pochłonęło mnie to w całości, bo od tamtej pory marihuana i dopalacze pochodzenia roślinnego, przestały mi się podobać. Kiedy zostały pozamykane sklepy z dopalaczami zaczęło mi brakować tej euforii i pobudzenia. Zastąpiłem to amfetaminą, a następnego dnia zrobiłem to znowu. Nie mogłem się zatrzymać, trwało to ze dwa lata. Uzależnienie domagało się coraz większej ilości narkotyku. Zanim trafiłem do ośrodka narkotyki mieszałem z alkoholem oraz dopalaczami, które pozyskiwałem przez Internet. To była straszna pułapka, sam bym z niej się nie wydostał.
Czy narkotyki były w twoim przypadku tylko dla zabawy czy zagłuszałeś jakiś ból w sobie?
Moim zdaniem wszystko to jest powiązane ze sobą. Najpierw zażywałem środki ponieważ szukałem akceptacji w środowisku. Grupa znajomych do których mnie ciągnęło brała już narkotyki i piła alkohol w wieku 13 lat. Oni rządzili, mieli silną pozycję a ja w śród nich czułem się bezpiecznie. Wspólne imprezy z kupą amfetaminy i alkoholem to jedyny sposób, w jaki potrafiliśmy się dobrze bawić. Później moje zażywanie polegało na kojeniu bólu spowodowanego konsekwencjami z brania.
A dorośli, czy oni wiedzą co boli młodych ludzi dzisiaj? Czego się obawiają ich dzieci, z jakiego powodu cierpią?
Żyjemy w czasach pośpiechu i pogoni za pieniędzmi, wiele czasu poświęcamy pracy. Rodzice nie rozmawiają ze swoimi dziećmi o ich problemach.
Z mojego doświadczenia wiem, że wielu dorosłych nie dopuszcza w ogóle do świadomości tego, że ich dzieci mogłyby zażywać narkotyki. Już jako osoba trzeźwa słyszałem od pewnego nauczyciela zapewnienia, że w szkole w której uczy nie ma narkotyków. Ja osobiście jestem przekonany, że są. Tylko ze względu na tzw. opinię i pozycję szkoły, problem bywa ignorowany i „zamiatany pod dywan”.
Kiedy nadszedł moment, że zdałeś sobie sprawę, że możesz być uzależniony?
Kiedy z rodzicami byliśmy w poradni uzależnień z powodu nakazu kuratora. Przez narkotyki nawarstwiły się problemy z prawem. Za każdym razem kiedy mówiłem, że już nie biorę, z powodu złego samopoczucia po narkotykach i problemach ze zdrowiem psychicznym i fizycznym, sięgałem jednak po nie znowu. Musiałem mieć pieniądze. Zacząłem zastawiać do lombardów rzeczy z domu, tak to było.
Czym jest terapia i jak przebiega, czy walczyłeś z sobą wewnętrznie, czy trudno ci było zaufać terapeucie i innym ludziom w czasie leczenia?
Na początku dla mnie wyglądało to dość dziwnie. Nigdy nie rozmawiałem otwarcie o swoich problemach i przeżyciach z wczesnych lat mego życia. Balem się zaufać innym. Terapia to wnikanie w siebie, poznawanie siebie. Kiedy zaufałem terapeucie zaczęło mi być łatwiej.
A jak wyglądała praca społeczności terapeutycznej?
Działa to jak lustro. Wiele zachowań, które kształtują nas przez lata staje się normalnych i sami nie jesteśmy w stanie dostrzec różnych wypaczeń, kłamstw, wypierania prawdy. Społeczność terapeutyczna ma na celu uświadomić nam to. Skoro 20 osób mówi to samo, a my myślimy inaczej, to warto się zastanowić czy przypadkiem nie mają racji. Nie zawsze jest miło słuchać informacji zwrotnych od ludzi, bo dowiadujemy się bolesnej prawdy o sobie.
Co chciałbyś powiedzieć innym o uzależnieniu i ryzyku, co nie byłoby tanią edukacją?
Na swoim przykładzie powiem, że ludzie mi mówili, jakie konsekwencje niosą ze sobą narkotyki. W szkole odbywały się zajęcia profilaktyczne. Mimo tego sam musiałem się sparzyć, bo myślałem, że problem mnie nie dotyczył. Każdy jest kowalem swego losu. Jeśli ktoś chce zrujnować swoje życie, to narkotyki są w stanie to zapewnić. Żyjemy w tych czasach szybko, ale walczmy o swoje marzenia. Inwestujcie w siebie, a nie w jakieś substancje. Bo kiedy jest się w sidłach uzależnienia ciężko jest dostrzec, że wokół nas wszystko się wali.
Czy uważasz, że terapia dała ci siłę do walki o swoje marzenia?
Uważam, że pokazała mi, że można żyć inaczej niż dotychczas. Bardzo mnie zmotywowała do działania i rozwijania się. Swoje doświadczenia z uzależnieniem wykorzystuję jako motor napędowy do tego, żeby się rozwijać jako świadomy i dojrzały człowiek.
Jak zbudowałeś w sobie siłę do zdobywania celów?
Postawiłem przed sobą marzenia i stworzyłem wizję swojego życia za parę lat. Widziałem osoby, które sobie świetnie radzą po terapii. Pomyślałem, że też mi się uda i swego życia nie zmarnuję.
Jakie jest twoje osiągnięcie ostatnich lat?
Zapisałem się do szkoły, dwa lata już mam za sobą. Został mi ostatni rok do ukończenia wykształcenia średniego. Zawsze chciałem trenować sporty walki. Moje marzenie się spełnia i powoli realizuję się w tym. Pierwsze zawody mam już za sobą, są i porażki i zwycięstwa. Kiedyś w podstawówce zastanawiałem się jak to jest jak ludzie w moim mieście biegają po 21km na półmaratonach, a rok temu sam przebiegłem swój pierwszy półmaraton. To bardzo cieszy.
Czego się obawiasz na swojej drodze życia?
Obawiam się niepowodzeń życiowych oraz utraty tego na co zapracowałem. Parę już mi bliskich osób upadło przed swoim uzależnieniem. Obawiam się, że na życiowych zakrętach nawrót choroby jaką jest narkomania może ponownie się aktywować.
Czym był dla Ciebie pobyt w MONARZE?
Pobyt w Monarze był dla mnie prawdziwą szkołą życia. Wspominam dobrze moją terapię. Udało mi się zrealizować więcej niż dotychczas w całym swoim życiu zrobiłem. Wiele zawdzięczam temu miejscu i odczuwam jakiegoś rodzaju sentyment. Gdybym był dalej w czynnym uzależnieniu nie wiem jak moje życie by wyglądało za parę lat.
Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Determinacja bierze się z wartości jakie mamy w sobie, Dalajlama powiedział przekonując do działania „Jeżeli myślisz, że jesteś zbyt mały, by coś zmienić, spróbuj zasnąć z komarem latającym nad uchem.” Wierzymy Alan w Twoje wielkie zwycięstwa i kibicujemy Ci z całego serca!
Rozmawiała: Agnieszka Borowska